
Uskoki dna są w każdej rzece i w każdym zbiorniku zaporowym. Mało ich w jeziorach, chyba że dno jest tam kamieniste albo urozmaicone wzniesieniami, które zwykliśmy nazywać podwodnymi górkami. W rzece uskoki dna to przykosy. Tworzy je nurt, który odkłada piasek wypłukiwany z głębokich rynien. Przykosy są ruchome, a ich położenie zależy od poziomu wody i szybkości nurtu. Każda wysoka woda zmienia ich położenie. Stałe uskoki dna w rzekach są także w miejscach, gdzie woda najpierw podmyła, następnie zabrała brzeg wbijając się w ląd.

Nie za każdą przykosą są ryby i nie ma ich na całej jej długości. Spowodowane jest to sypiącym się piaskiem, który ze szczytu przykosy zrywa nurt. Ryby takich miejsc unikają, a my takie miejsca możemy namierzyć ciężkim dżigiem.
Ryb można się spodziewać tam, gdzie szczyt przykosy twardy i raptownie się urywa
Także, w miejscach w których dno ilaste spotyka się z piaszczystym oraz gdzie na dnie leżą głazy lub drzewa, powierzchnia wody sygnalizuje nam o ich obecności. Do wybrzuszeń na powierzchni, warkoczy, wirów należy wziąć poprawkę. Nigdy nie są nad przeszkodą leżącą na dnie tylko za nią. Jak daleko, zależy od głębokości i szybkości nurtu.

Najwięcej uskoków dna spotyka się w zbiornikach zaporowych. Oczywiście są takie zbiorniki, które mają dno o kształcie misy. Zostało przez budowniczych wygładzone do wyglądu łysiny, bo przyroda się nie liczy, tylko retencja. Przeważnie jednak zachowało się na dnie trochę przeszkód, przy których będą ryby. W niektórych zbiornikach jest koryto spiętrzonej rzeki i dawne starorzecze, trafi się pniak po wyciętym drzewie, przyniesiony wodą konar. Są zbiorniki, w których pozostały mury po nie do końca rozebranych budynkach, drogi, mosty, a nawet nasypy kolejowe razem z torami.

W każdym akwenie przy takich miejscach, nazywanych potocznie kantami, przebywają ryby rozmaitych gatunków. Szczupak stoi obok płotki, okoń przy sandaczu, a sum koło karpia. Nas może to dziwić, one jednak jakoś sobie poukładały to wspólne życie.
Miejsca potocznie nazywane kantami to w rzeczywistości ekotony - pogranicza różnych środowisk - pod wodą dna miękkiego i twardego.
Doświadczenie wędkarskie pokazuje, że przy każdym kancie dominuje jakiś jeden gatunek ryb, niekoniecznie drapieżnych. Kto więc się tam znajdzie, powinien niezwłocznie zarzucić spining, postawić żywca lub inną przynętę. Czekać z jednym nie warto, bo po pewnym czasie ryby tego dominującego gatunku nagle gdzieś znikają. Więc albo zmieniamy miejsce, albo w tym, w którym jesteśmy, sposób łowienia bądź samą przynętę.

Bywa, że ze spiningiem pokonujemy kilometry, łowiąc feederem lub spławikówką ciągle zmieniamy stanowiska. Szukamy dobrego, rybnego łowiska. Jeżeli szukać będziemy ryb, popełnimy błąd. Możemy bowiem trafić na doskonałe miejscówki, lecz od nich odejdziemy, bo w danej chwili ryby albo będą słabo żerować, albo będą brać nie te, na które mamy przygotowane zestawy. Szukać trzeba nie ryb, lecz odpowiednich miejsc połowu.

Gdy łowimy również z brzegu, ale w jeziorze, na wędce wieszamy spory ciężarek. Zarzucamy go i ściągamy - zawsze kijem, nigdy kołowrotkiem! Ciężarek po gładkim idzie bez oporu, na kancie szarpnie szczytówką, na większym uskoku będziemy musieli użyć siły, by go podnieść nad przeszkodę.
Ukształtowanie dna najwygodniej rozpoznaje się z łódki. Albo starym sposobem linka i ciężarek, albo nowocześnie za pomocą echosondy. Warto zapamiętać, że właściciele nawet doskonałych echosond nie ryb wypatrują na ekranie, tylko kształtu dna. Jest kant? No to będą także ryby.
Dariusz Borkowski